,,(...) czułem jak
wyzwalam się
od zbędnego nadmiaru energii
w którą wyposażyła mnie młodość
możliwe
że mógłbym użyć jej inaczej
np. napisać 4 reportaże
o perspektywach rozwoju małych miasteczek
ale
mam w dupie małe miasteczka’’
od zbędnego nadmiaru energii
w którą wyposażyła mnie młodość
możliwe
że mógłbym użyć jej inaczej
np. napisać 4 reportaże
o perspektywach rozwoju małych miasteczek
ale
mam w dupie małe miasteczka’’
ja w przeciwieństwie do Andrzeja Bursy, nie mam
a wręcz przeciwnie – lubię i preferuję
ale tak jak nie można ocenić kucharza po jednej potrawie
człowieka po jednym słowie
tak Anglii po małej prowincji
czyli co, czyli Spalding
miejsce gdzie praca w fabykach góruje nad
pracą w kawiarniach
a w oczy rzucają się obowiązkowe odblaskowe
kamizelki
język angielski jest ale gdzieś pomiędzy
polskim i litewskim
więc i atmosfera raczej swoja niż zagraniczna
no chyba, że przychodzi weekend
bo wtedy ciężko znaleźć wolne miejsce w pubie
a ulica staje się istną wieżą Babel
wczoraj czyli wraz z pierwszym marca
skończyła się moja przygoda w tym miejscu
6 miesięcy czyli pół roku czyli
kiedy-to-zleciało
wstawania raz o 4:50 raz o każdej innej bo na
popołudniu
nowe środowisko nowa kultura
ale mimo wszystko raczej po staremu
bo za bardzo polsko w tej anglii
co nie wpływa dobrze na rozwój języka
bo jeśli pracujesz z rodakami, kupujesz z
rodakami to nie masz sposobności do przełamywania barier
co niestety bardzo często widać i słychać
bo zdarzają się i tacy co mieszkają tutaj
bardzo długo
a po angielsku mówią krótko i mało
a jeszcze chcieliby, żeby to Anglia nauczyła
się polskiego
co jest naprawdę przykre i smutne
bo po 8 latach sformułowanie zdania nie
powinno stanowić problemu
a stanowi
i stąd początek wpisu zaczął się w taki
sposób
bo nie mogę oceniać Anglii przez pryzmat
Spaldingu
i nie mogę oceniać innych nie oceniając
siebie
a przyznam się, że dużo się tutaj po
angielsku nie nagadałam
i żałuję bo między innymi taki był cel
przyjazdu
ale nic straconego bo wierzę, że w innych
angliach w tej Anglii
sprawki wyglądają nieco inaczej ;-)
i to na szczęście udało mi się sprawdzić
gdy znalazłam się na jeden dzień w Londynie i
pod i nad
Londyn, który nie bez przyczyny nazywany jest
stolicą mody, kultury, europy
a to w końcu tylko jeden z kilku powodów dla
których warto tam pojechać
bo ja na pewno jeszcze tam wrócę
do Spaldingu z kolei mogłabym wrócić ze
względu na ludzi, których spotkałam
i z którymi ciężko było się pożegnać
bo jest jedna rzecz, która nie ulega
wątpliwościom
że klimat, atmosferę, smaczniejszy obiad, weselszą herbatę
tworzą ludzie
a ja ludzi poznałam więc o ludziach będę
pamiętać ;-)
i oczywiście o chińczyku najwspanialszym,
pieczywie (z lidla!) najsmaczniejszym
drzewach w parku najbardziej zielonych,
szczurach z kanału największych
spcerom i iściom dalekim, przeprowadzkom
szybkim, myślom, słowom, zmianom,
odejściom, powrotom
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz